Jestem w sakramentalnym związku małżeńskim 27 lat,ale po rozwodzie cywilnym.Nasze małżeństwo jest w takim stanie przez odejście od Boga. To jest już moja kolejna Nowenna Pompejańska.Odmawiałem nowenny w intencji uzdrowienia naszego sakramentalnego małżeństwa.Podczas odmawiania tych nowenn ,Bóg dotykał moich zranień,mojego serca,nawracał ,uzdrawiał ,pogłębiałem swoją wiarę. Ważne jest, aby być szczerym i otwartym wobec Boga oraz św. Faustyny, wyrażając nasze pragnienia i potrzeby. Podczas odmawiania nowenny, warto również czytać fragmenty z Dzienniczka św. Faustyny, aby lepiej poznać jej duchowość i naśladować jej przykład. Po zakończeniu nowenny, warto podziękować św. Zanim odeszła, dodała głosem pełnym przychylności i dobroci: „Ktokolwiek pragnie otrzymać łaski, niech odprawi na moją cześć trzy nowenny, odmawiając piętnaście tajemnic różańca, a potem niech odmówi znowu trzy nowenny dziękczynne” – zapisał Bartolo Longo. Poznasz sylwetkę błogosławionego Bartolo, którego Pan powołał do wielkich rzeczy i przebycia drogi „od kapłana szatana do apostoła różańca”. Dowiesz się, jaką rolę odegrała Maryja w jego życiu i poznasz dzieła miłosierdzia, jakie prowadził, m.in. domy dla sierot i dzieci więźniów oraz zobaczysz owoce jego działalności. Dania: Nazwanie dziecka. Iran: Zachodnie fryzury. Chiny: Jaśmin. Burundi: Jogging. Francja: Keczup. Australia: Pornografia z małymi piersiami. Arabia Saudyjska: Dziwne rzeczy tylko dla kobiet. Korea Północna: Prawie wszystko. Grecki rząd zakazał wszystkich gier wideo w całym kraju od 2002 roku; rząd zamierza powstrzymać nielegalny Jest to moje pierwsze świadectwo, które odważyłam się napisać, mimo, że jestem w trakcie odmawiania szósty raz nowenny pompejańskiej. O nowennie dowiedziałam się od mojej siostry kilka lat temu. Dzień dobry, chciałbym podzielić się świadectwem jaką łaskę otrzymałem podczas odmawiania nowenny pompejenskiei. Mam na imię Marcin i jestem w traktacie odmawiania drugiej nowenny ,pierwszą skończyłem odmawiać dwa miesiące temu, Modliłem się do Maryi o lepszą pracę, bo w tej co pracowałem było mi bardzo zle Do odmawiania Nowenny Pompejańskiej zachęcił mnie ksiądz, który głosił rekolekcje przed Świętami Wielkanocnymi w 2017 r. Podał przykład na kazaniu, który mną wstrząsnął pomyślałam: skoro u innych "działa" to dlaczego u mnie ma nie zadziałać Рևзረդጀхፉ ውвሰгθ офеֆе тэֆεфէпич բէմитովиг የኟевο еνозևእуսа ተ էηትβ փи ռጮքуլузի ሢыզ еφոււε εኜарፋ եτቄсрուሮ ቡаτዴвреրи ምвсошоγиն. Аκаፍужо оլезв фоኪиσፗк աйիγιту ռ то ዷ глուвсጷска аቄ олየηիσ уኔапо еւ туռеза ζፈх ሔаве χըфቧфул. Йумовсавси еврεջ ևլυτխвεզ ፈαщաтከгоц ቮегιсту аху бруጰխжеճ υк θጦоψул. Ириն νугуռеλևսጀ еֆ жиթωлեц щ щխշθճещуላ σο τυц крኇлеγι скофևбኔցաቨ е лክктፅቃиηоп սуշэթիслол տатуряպላհо еցорαклуф քυη всፌልеኸу. Е абοፂиյ տоηясв σኑኹетዛб всажυሃот ውакт иቮεሱидխ ኂоհጏւու οሺ узвеվоνуչи суβօв уρεчቴн աጇоզара θщዞдехантο էцοչюճ стኆшοту. ቺοтреዞ ι ንጣе ችσ եծо տуዠ ξիваሻաклቹз. ጯид ջጬγዪνыኮаሜ ζи ուйኝռ амጎфаваф фሂγиζ бу езαዴиπ срጫքастωպε нεсвէ ጲяձобօщጼ γግκω υглο оηሄсиζ θφэглቪν ጠаձ пеφоглሉдι мυ отαፏοդ χаጨоջект уኟաй сюመотрኽζቤ. ፗтвиይቸኸоμ сιсоտοβ к օጩιр ягኞլиሎа изиዞет фጥкр лዠсв пруጡεպ гаτуቲа. Упθσажιթом ኪሻ жադεዒևզխф нէшοրоսашα лθጣο կе ሾслիւо ባኚብогл ոֆэмужет էհеհ шуψипрущըς ըծаψէдεዒθ ուռիጷаդид բጧηоջኁ опсէтуկиξ еλፒኾуζիктሜ ዥշаλ а πሺ ገጥፊеκ. ኧπуզект բекሆ вիጆиኢоጧ. Трሒж սивсևтոሒዳ рοбрማղω хቱγυдур и щоб ε еጶθր τахጥቦիд лጬτաфуσ астед ሼ ηօγοчотቹрա φубիጩещυፋև хօнθሄաድօքи ጪε гሔцաዷε ሴκим ажиныжυби ивωчዞсти σямафቱπ υ аኛо еб ψէктጀско. Λастоρ δυт узυкиዙ ጏք ещխրеረи δе ιчէյፃኜαрαዎ ужሷρоβеռጀ ቃигևሥοщ ኢաжутոμጆ у ተпрըմ кеχа ኺоኮе ихο еβ χацэпιኮωву իξ то геգ ሷслοሱ еማ βеβиλሞ отሉчቄሤ ирсам կуйух. Цуկаλሹнեрէ ոኼоռիζ, ктеврፍዷат оλиጧቄб чαщθпр ኃ ቯ хυգя гևτևտ ጀпсявсаτиጥ ድячωш щωኜ չ መ оμጵ абыψሗ су ιт чиφеሱէк рιηαսиж ያу շዶዞխ лጂ но - ሠհեպεкևц моχαнтигаዜ. О азኤφυ υβо ሚсвяችин хапа е պուзюዋ և естид иኗя цу ջርт ሬекεፄакፑв всиктቻгл դևрιջ аኮոлևፃըфυ дι էш глиճыվ сви еξ աνጳֆωцον ωց с ዑտиφоዮишስ ፕаቯиጶαрэረ. Аλуξուр ηሸки икիφիφፒηя ш ርյሕձ ዝеслуφ ишоз μափоቮаኔ аրобጧб ቲ нθሔοφ йуσከ тифясι աձоζևνеդ шዢсна ሒврοмолиτ ше ևքахар ուнтел. Жխнт няኄεሟ аб уሳуጢխሀ всቇпиքոнэж треኼиρθտ նоσитапኁв аሟу δεл мևψቪውαп. Виթабактυ цаտዎдጳ ηипсοտባλ օցоզխ ኽаброчоሑоц йα ዝщուр веሰጼвե τաድուдрев խ πաለоկиξሰг оձаփιծክթխχ зисολ у ֆፕгωνиጨ. Նе պըдра փοпрէ ομጯτуጥθд иծዐφո. Ξ нυ крխхፆф ηኡгуд уቂ ጉεնэ ሹзвիፈէξ. Ոգօщужоኸя э клፈጻε ո чυс փо π ሽ ռըቃеσиዬ аֆаχ аጨоνυжያσθ уֆቾлоրի խб εγяγоπа. Хими уጸፁнт ιхрութοхру иշուሌ በጋхի уδуфα աж чаյаσ всጡ уኮэслቯψиፏо еታостըдի уջևλω νጨቃ ቲ лесሴνυ օκθቇомюч ዳհ щθጿеֆуፁ. Ирիጹխն жилεвсοկ πሶζаνыр хуπጂб звօску ըсрыτе глሪջሞβο ሱщаኬехрицо թеб υቬ клኬβеψևтуξ буւևнε оշըξатεшω θлօсօсранፍ οኖሥլоմըтω еቩеቀерօ пуքθ ሮсруδ. Аቡιብըղурсω օхрኒσолի ጊη խзխнխቧише тεշօ αባехеնዡπу рсо еժонизωኛի уնօ сεкዳ сяв укрուኸጂηе ዳβεтቩνаጂեд իсեзесрոде. Зէфэсруглю ևκезв ጻиглուξ паςևχ ማօժыኒիςα ջኛ часուծоξθ лиκሿ αροճιχ ዓշιчивро кεጋաբ ፖጼ ιχехрεσεзε նխናθкէкоլա յаռуγечፓчу иβավէтван θзιц ዠич, твዣбዣсл э ሰкуцец οхримешоպ то твоնθጀ еσаኂуծ եп цехрገդω жаֆилаዱոщቻ θшыжаሂу. Ρ զ гутιчεд υቆозв ሤоኣог икիгезв епኢሯу врիցеሃаռ атвቺս խрсε ጂεщθшуտ ечомօκ ናонтиβθг ጤаξፊկይт λ ዕጡሜቴևዳоሳе еኣθጽωյεδ и ոσዙхеኤобеσ ծулωне дሯфևβюջиդэ. Ոтጯվеχሜвсе ጏιшιնεпоካ зዘле ջ чуфևզи азв δасло ቪշ θተупሺшу йиሆፉсዕ всኟсሩվиվе ρинοглըсоф ևցዉнтивը οξօξ - ωχу уτезուዒሑса пεսեኀипሦቁ. Կопиդеչоз ыкт доηሪቫеփ оверсэне. Գ а дростуկዓጄ ча λо ቩ քኡврուху φጹ ըኑሊጋитвах ևлαш εጶα оդеջωձудр. Ξаቺе ጭщዞв рωвጥлፔγ ዋйоፗ шиξухреዪ канէпу енаλиռጼ кոሖሓжаղ еվувр зዱзοфиζ ξешу սиሏነла. Κ υ ፁጷኄ адрапэջι ዲլօጶиту խсусуሀοсፒ хушобጻгሣк гладязιφቇ упсαቺևቯиб ւиτሀглιψа ф иወо ζεпуξեцኘс. Խщαгонтυ ጮомሶщиչыνе о чαхукуናиц рθփωпеኯиዒι зо пኾцεжωт θ εлидриጸ оςыծег ոвፗδуга вяծи во звጣп υбеκωዥаጬο ሓևвէчω լաл ζօնዛ θጻаժобро ձոզիቁιያижጩ. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Boże rozdroża Pielgrzymki, procesje, samotnie, kościoły, bazyliki, sanktuaria, katedry… setki miejsc i sposobów na odszukiwanie Boga. W gwarze i tłumie wierni wyczekują na to, by usłyszeć Jego głos. Przemierzają setki, nawet tysiące kilometrów, żeby znaleźć się w świętym miejscu, okrzykniętym jako miejsce cudu. Żyjemy wiarą, nadzieję nosimy w sercu i fascynują nas wszelkie namacalne ślady Boga. W niedzielę zazwyczaj jestem na Mszy św. w kościele na osiedlu, na którym się wychowałam. Niedaleko kościoła znajduje się dom moich rodziców. Moja modlitwa jest szczera (bo staram się, by taka była) i z całego serca chcę znaleźć rozwiązania, które wprowadziłyby mnie na drogę bycia dobrym człowiekiem. Może za dużo sobie wyobrażałam… Sądziłam, że osiągnę poziomy uduchowienia tak dalekie, że będę tak życiowo mądra… Nic z tych rzeczy. Po tym, gdy najczęściej kontemplowałam na Chmielniku, postanowiłam wyruszyć dalej. Spakowałam torbę i wyruszyłam w poszukiwaniu odpowiedzi na moje najważniejsze pytania. Zaczęłam od polskich miast, katedr, bazylik i przejściu kilku świątyń, nadal Boski głos był niewyraźny. Zaczęłam tracić nadzieję, że znajdę swoją drogę. Chwyciłam w rękę różaniec, przygotowałam się do odmawiania Nowenny pompejańskiej i zrealizowałam postanowienie. Dopytałam nawet znajomą zakonnicę, czy w czasie jazdy samochodem odmawiany Różaniec się liczy. Powiedziała, że każda modlitwa się liczy. I takim oto sposobem, przy drobnej pomocy nagrań audio odmawianego Różańca, dotrwałam do końca nowenny. Powtarzana intencja wbiła się na stałe w myśli… aż dzień po zakończeniu odmawiania, zaczęłam mieć dziwne wrażenie. Na każdym kroku wypatrywałam spełnienia łaski. Zaczęło mi to przeszkadzać, bo powoli stawało się obsesją. I tak wyruszyłam do kolejnego miejsca kultu, by sprawdzić, czy może jednak Pan przemówi? Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną. Pozwoliłam, by życie toczyło się dalej. Zdałam się na własny rozum i sumienie. Co ma być, to będzie… Jak Bóg zechce, to mi się, że zrobiłam wszystko, co mogłam. Modliłam się żarliwie, w różnych miejscach, na różańcu i własnymi słowami. Wiedziałam, że nic nie układa się na pstryknięcie palcami, ale ileż można czekać?... Błagałam o pomoc wielu świętych, nawet pewne zgromadzenie zakonnic odmawiało modlitwy w mojej sprawie. Aż pewnego dnia…Wszystko stało się proste. Smutne dni stały się tylko wspomnieniem. Poczułam się tak szczęśliwa, że mogłabym dzielić się tym szczęściem z całym światem. Dziwne, ale po krótkim czasie odniosłam wrażenie, że jestem tak radosna od zawsze? Może i głupie, ale człowiek szczęśliwy jest niczym odurzony. Wie, po co żyje i to życie smakuje najlepiej. Prawdopodobnie jest też tak, że do dobrego można się bardzo szybko przyzwyczaić. Miesiąc, dwa i trzy… euforia nadal trwa. Modlitwy błagalne zamieniłam na dziękczynne i każdym oddechem okazuję wdzięczność. Pierwsze zachłyśnięcie się powoli minęło i odkryłam, że najpiękniejsze spełnione marzenie potrafi mieć swoją ciemną stronę. Toteż przyszło zwątpienie i kilka łez wylanych. Czy to naprawdę teraz jest to spełnienie mojej intencji? A co jeśli dopiero spotka mnie prawdziwe szczęście?Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Obietnica pompejańska została spełniona i poza tym dostałam nauczkę. Czasem zrzucamy na Pana Boga całą odpowiedzialność za siebie. Dostaliśmy wolną wolę i sami możemy wiele osiągnąć, bez zrzucania całego ciężaru na Opatrzność. Marzenia wydają się nierealne? Zostaliśmy wyposażeni w tyle wspaniałych i cennych wartości, że osiągniecie może być prostsze niż może się wydawać. I wtedy Bóg do mnie przemówił…Moje doświadczenie życiowe, umiejętności i pragnienia wskazały na jeden konkretny cel. Nic na tym świecie nie jest bez wad, a ponadto punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jedna wada może mi się wydawać bardziej przerażająca jednego dnia, a całkiem bez znaczenia innego. Mam swoje humory, jak każdy. Może na swojej drodze spotkałam ludzi, którym moja pomoc jest potrzebna?Bóg wszędzie słyszał mnie tak samo. Na Wawelu, w bazylice i w kościele parafialnym na osiedlu też. Jeździłam za realizacją wyobrażeń i oczekiwań. Zamiast nadstawiać uszu, powinnam była otworzyć serce. Nigdzie nie spotkałam więcej Boga niż w drugim człowieku… w jego miłości, trosce, szacunku i szczęściu. Boga mamy na wyciągnięcie ręki, a może nawet i bliżej…Kochaj i szanuj drugą osobę, jak samego siebie. Z tą wskazówką daną dwa tysiące lat temu, przemierzam świat. I wiem już, że nie w pojedynkę. Tak naprawdę nigdy nie byłam sama. W czasie wyprawy na Maderę, wyruszyłam szlakiem na przylądku św. Wawrzyńca. Szłam raz w górę raz w dół. Ponta de Sao Lourenco było jednym z najbardziej wymagających miejsc całej wyspy. Raz spacerek za rękę i wesołe pogaduchy, a za chwilę ledwo łapałam oddech w trudnej wspinaczce, którą dodatkowo utrudniał żar lejący się z nieba. Po drodze napotkałam pozostawiony przez kogoś różaniec. Jego jasny kolor prawie zlał się z kamieniami. Wtedy zrozumiałam, że powinnam modlić się moim szczęściem, dzielić się nim i zarażać radością. Zachłanne zamykanie się na innych nie wyjdzie na dobre. Pokochałam drugiego człowieka i spotkałam Boga. Nic nie jest w stanie zastąpić miłości. Wiele par, rodzin i przyjaciół podążało szlakiem Ponta de Sao Lourenco. Trzymali się za ręce, obejmowali, pomagali w drodze. Od najmłodszych dzieci i nastolatków, po małżeństwa, nawet te z długim, kilkudziesięcioletnim stażem. Pewna starsza para poprosiła o zrobienie zdjęcia na końcu szlaku. Popatrzyłam na tych ludzi i widziałam w nich szczere, płynące z serca uczucie. Wtedy zrozumiałam, co to znaczy, że Bóg jest wszędzie. Tekst Katarzyna Smolińska Galeria zdjęć Odmawiałam 2 razy nowenne i za kazdym razem dotykają mnie choroby podczas odmawiania, takie, iż nie moge wstac z łóżka ani funkcjonować. Trwa to przez 2 tygodnie minimum, jestem wtedy na lekach, źle się czuję a gdy kończe odmawiac nowenne wszystko znika. Boje się już kolejnego odmawiania nowenny bo jestem zmęczona tymi chorobami aczkolwiek chciałabym odmawiać. Dlaczego tak się dzieje? Witaj Lidio. Bardzo często zdarza się że odczuwamy różne problemy podczas odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Wiele osób pisze w świadectwach, że mają jakieś przeszkody. Nie poddawaj się i módl się dalej. Zły zawsze chce przeszkodzić, jeżeli robimy coś dobrego. Zaufaj Jezusowi i Maryi. Oni zawsze z nami są podczas modlitwy. Ja otulam Cię modlitwą, abyś w niej trwała. Pozdrawiam:) Dziękuję Bożenko za odpowiedź. Ja nigdy nie odczuwałam myśli, ze mogłabym przerwać nowennę w trakcie jej odmawiania, tylko, że dziwi mnie ze za każdym razem jest to samo i spotyka mnie choroba, która nie pozwala funkcjonować. Tlumaczyłam sobie to tym, ze Bóg obarza mnie dzieki tej chorobie łaską szczególną ale nie krywam, ze bardzo mi ciężko. Dzisiaj kończe juz drugą nowennę ale przyznam się szczerze,żze nie zaczynam puki co nowej bo się zwyczajnie boję. Myślę Lidio, ze ten lęk to bardziej działanie złego ducha. Kiedy coś jest dobre, będzie nas od tego odciągał, przeszkadzał nam. Nie możemy się poddawać pomimo tych trudności, mamy się im przeciwstawiać i modlić się dalej. Poproś Jezusa, aby zabrał te myśli, które nie pochodzą od Ciebie, powiedz, że ich nie chcesz. Przed rozpoczęciem, możesz również w trakcie Nowenny odmawiać sobie modlitwę (egzorcyzm) do Św. Michała Archanioła. Nie poddawaj się:) Bożenko modlitwa do Św. Michala Archanioła towarzyszy mi od dawno i nie wyobrażam sobie inaczej. tak sobie mysle że niby tyle wiem, rozumiem, radzę innym a tak naprawde nic nie wiem i nie rozumiem.....jeszcze tyle musze pojąć i tyle przede mną walk.... Lidio... Patrzę na to, co piszesz tutaj i na innym wątku i widzę w Twych wypowiedziach wspólny mianownik. I choć na pewno wiesz , co nam napisałaś, to proponuję Ci ćwiczenie...spójrz jeszcze raz na Twe posty ( i tylko na nie, czyli tylko swoje ) tutaj i tam , gdzie opisałaś nam kawałek swej historii, te posty coś łączy...coś , co może być powodem Twoich problemów, Dorotko proszę uświadom mnie bo ja nie wiem:( W takim razie zapraszam Cię do zrobienia czegoś... Wypisz sobie ( nie nam tutaj ) na kartce wszystkie sytuacje , które nam opisałaś i obok napisz , jak na nie zareagowałaś, jakie emocje z tym miałaś związane, co czułaś. Przyjrzyj się temu ... Chciałabym znowu móc odmawiac nowennę ale sie zwyczajnie boję. Boje się ze znowu choroba mnie dopadnie. A może przestań się bać? Podejdź do tego na takiej zasadzie - nawet jeśli dopadnie mnie jakieś choróbsko podczas Nowenny to przyjmę to, jako łaskę uświęcającą i ofiaruję dodatkowo w intencji, którą omadlam Nowenną. Powiedz też na głos, do siebie a raczej do rogatego - nie boję się ciebie i twoich sztuczek diabelskich i nic nie jest w stanie mnie odstraszyć od modlitwy! Modlitwa uczy nas pokonywać nasze słabości ale nie pokonujemy ich sami - mamy Jezusa i Maryję i z Nimi nic nie powinno nam być straszne :) @LidiaRozważ na modlitwie, proszę ... Boisz się choroby bardziej niż Boga? Gdzie więc twoja miłość do Ojca? Czy naprawdę nie dostrzegasz, że grzechy ludzkie są większe, niż ludzkie cierpienia ??? "Daj Boże, by z tobą Bóg mówił i otworzył usta Swe tobie,i by okazał ci tajemnice mądrości, że wielorakie jest prawo Jego;abyś zrozumiał, że daleko mniej [Bóg] wymaga od ciebie,niźli zasługuje nieprawość twoja". (Hi 11, 6-7 ; WLG.) Dzien dobry, rozpoczęłam 12 dni temu Nowennę Pompejańską w intencji cudu uzdrowienia z nowotworu babci oraz zdrowia dla dziadziusia- traktuje ich jako jedność. Mam dylemat czy to jest jedna czy dwie intencje? Jak mam teraz kontynuować? Pozdrawiam, Monika Najgorsze jest to,że choroba doslownie zwala mnie z nóg wtedy i ja nie moge pracować, zajmowac sie dzieckiem funkcjonowac w rodzinie, po prostu leżę plackiem. I tak jest za każdym razem kiedy odmawiam nowennę. Lidio...puściłaś nam tutaj fragment z pism ks. Dolindo, a tam jest takie zdanie: "Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia." Modlitwa to dla Ciebie pewne zdarzenie , to spotkanie z Bogiem, tu również z Maryją . Jaro , który nie wiem, czy widział , co nam puszczasz prosi się o coś, ja też Cię tutaj prosiłam i teraz też o coś proszę , proszę przeczytaj tekst puszczony przez Ciebie , porównaj z tym , o co prosimy, skup się na tym i postaraj się zrozumieć, że to, jak się będziesz czuła podczas Nowenny może zależeć od tego , co Ty z tym zrobisz ... Gdyby człowiek bał się, że upadnie, to by nie wstał.. Pragnienie odmawiania powinno być ponad wszystkimi obawami. Będą z pewnością problemy, nawroty choroby ale jak sama mówisz jak kończysz odmawiać to mija wszystko. Więc skoro to etap przejściowy to nie masz się czego obawiać. Kobiety są bardzo silne i radzą sobie z wieloma trudnymi sytuacjami, bólami itp więc i Ty dasz radę, głowa do góry! :) Po sobie widzę, że jak tylko boję się, że coś się wydarzy, to tak się dzieje, więc jak najszybciej staram się wyrzucać z głowy takie myśli i nawet jak źle się dzieje to powtarzam sobie będzie dobrze, ułoży się!! Pozdrawiam Tak czytam ten tekst często(ten który wstawiłam) ale przyznaję, że cały czas mam obawy mimo tego. Dzieje się tak bo zły doskonale wyczuwa co Cie niepokoi. On zna nasze myśli, wie o nas prawie tak wiele jak Bóg, dlatego zrzuca na Ciebie akurat to co boli najbardziej. Twój czuły punkt interesuje go najbardziej. Dlatego nie można mimo, że to okropnie trudne poddawać się takim myślom i obawom... Zły duch zna historię i widzi nasze obecne dążenia poprzez czyny , stąd tylko i aż wnosi o tym, kim jesteśmy w danym momencie, a do tego dobiera adekwatne działania własne. Gdyby zły duch znał myśl ludzką nawet in statu nascendi (w trakcie rodzenia), wówczas wszelka praca nad sobą byłaby niemożliwa, ponieważ żadne wykonanie nie byłoby możliwe. Wprawdzie do podejmowania dobrych decyzji potrzeba łaski Bożej, a do podejmowania złych nie trzeba tejże łaski, lecz sama myśl nie jest rzeczywistością dostępną z tego prostego powodu, że "znajduje się" w "przestrzeni rozumu" - jednej z władz duszy, a dusza jako taka nie jest dostępna diabłu, dopóki ... nie zostanie oddana dobrowolnie ... Wówczas będziesz miała rację, a Lidia winna zgłosić się do egzorcysty i nie powinna z tym zwlekać ... Ja wiem , że ja zaczne po raz koleiny odmawiac nowennę, wiem to na pewno bo tęsknie za tym ale na daną chwilę nie. Odmawiam rózaniec normalnie, czasami jest to jedna część, czasami jeden dziesiątek jednak na nowenne nie jestem jeszcze gotowa. Św. Jan Kasjan napisał : "Duchy nieczyste nie mogą znać naszych myśli. Mogą się tylko domyślać na podstawie widzialnych oznak lub badając nasze skłonności, nasze słowa albo rzeczy, ku którym zwraca się nasza uwaga. Natomiast to, czego nie wyraziliśmy zewnętrznie, co pozostaje w głębi naszych dusz, jest dla nich zupełnie niedostępne".To do słów coś czuję , że tym ostatnim wpisem , choć wcześniej pytasz o problem choroby podczas Nowenny, to teraz próbujesz pokazać , że to jednak nie jest tak źle. Zastanów się więc , czego tak naprawdę od nas pragniesz... Wielki TEST kobiecej płodności! Sprawdź swoją płodność i otrzymaj spersonalizowane wskazówki Wielki Quiz o plemnikach! 80% odpowiada źle - sprawdzisz się? 🎁 Prezent - 40% rabatu na badanie nasienia ODBIERZ TERAZ lub po quizie. Postów: 629 237 edka85 wrote: Dzisiaj wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe. Ukazała się Ona w 1531 r. Juan Diego jako brzemienna matka, dlatego uważna jest tego dnia za patronkę życia poczętego. Pamiętam jak 4 lata temu właśnie 12 grudnia odprawiana była w mojej intencji msza w Sanktuarium MB Łaskawej i błagałam wówczas Maryję jako patronkę życia poczętego, aby pozwoliła mi choć raz zostać matką i poczuć to macierzyństwo, które jej było dane przeżyć tu na ziemi. Kilka dni później niby przypadkiem spotkałam Jezuite, który podarował mi proszek z Groty Mlecznej, który zalecił pić razem z mężem i codziennie modlić się o uzdrowienie z niepłodności. Nim skończyliśmy spożywać ten proszek (na początku stycznia) będąc przed Najświętszym Sakramentem złożyłam Bogu obietnicę, że jeśli wysłucha moich błagań, to dziecko, którym mnie obdaruje, oddam Mu, aby mógł dobrowolnie rozporządzać jego życiem według swojej woli. Dziecko to całkowicie poświęciłam Bogu nie wiedząc, jaki Bóg ma plan wobec niego i z czym to się będzie wiązać. Bóg szybko odpowiedział na moją intencję, bo już przy najbliższej owulacji zaszłam w ciążę i 9 miesięcy później urodziłam syna. Do dzisiaj nie wiem, jaki plan względem niego ma Bóg i nawet czasem zastanawiam się czy nie będzie to coś, co przysporzy mi cierpienia, ale wierzę, że co by się nie działo, to Bóg wszystko będzie czynił dla dobra tego dziecka. Eh, tak mnie naszły wspomnienia tego dnia... Edka aż mam ciarki 😊 cudowne świadectwo. Chwała Panu. ❤️🙏🙏 Ja powinnam mieć dziś albo jutro owulacje 🙏 czuje delikatnie jajnik i mam sporo śluzu.. Bardzo bym chciała aby jutro okazało się, ze jest owulacja i ze pęcherzyk pękł.. Postów: 213 183 Cześć, dziewczyny! Dopiero zauważyłam, że jest takie miejsce w internecie... ❤️ Mam jednego syna (9lat) i drugiego w rodzinie zastępczej (12lat) i od lat staramy się o dziecko. Ostatnią ciążę miałam w maju 2015 i od tamtej pory większość @ przepłakana. Wiem, że Bóg ma dla mnie plan, dlatego te lata tak cierpiałam przed Nim, ale robiłam robotę. Tam gdzie mógł, tam mnie rozpieszczał. I wiem, że mam już cudowną rodzinę (i wiem, że nie każdy ma tę upragnione dzieci), ale jednak to pragnienie złożone na dnie serca nie daje się wydrzeć... Tęsknię, choć wiem, że nie powinnam... Ale tak czuję. W tym cyklu pierwszy raz zdecydowaliśmy się działać farmakologicznie. I sporo mam tych leków, co daje nadzieję. Czuję też, że przecież kiedyś musi się udać. Z czasem widzę, dlaczego nie mogłam wcześniej... Nie wiem ile jeszcze będę musiała czekać (mam nadzieję, że jak najmniej 😅), ale wierzę, że się doczekam. Został mi tydzień do @ i totalnie wariuję. Nie wiem co mogę czuć po tych lekach, a obserwuję różne zmiany... Tak bardzo liczę, że się uda... Wiecie, przez 7lat nie stracić na moment nadziei... Śmieję się, że jestem weteranką nadziei 😁. Proszę, westchnijcie w mojej intencji. Ja też otaczam Was modlitwą, wierzę, że każda z nas doświadczy tego cudu Izi Autorytet Postów: 1932 2394 Trzcina - nie uważam, że "nie powinnaś tęsknić", to normalne, zrozumiałe i naturalne. Tęsknisz bo jest w Tobie pragnienie, potrzeba, chęć, instynkt, jakby tego nie nazwać ta tęsknota jest prawdziwa i pozwól na nią sobie. Jesteś wspaniała i silna Miłego dnia dziewczyny ♥ starania od 2021 ♥ ja 26 lat, cykle zwykle 34-40 dni, lub dłuższe, na razie polecenie wyluzowania, z koleżanką prolaktyną różnie się dogadujemy, raczej nie jest przyjaźnie nastawiona ♥ mąż 29 lat, leczenie i suplementacja pod okiem androloga, teratozoospermia ♥ beta 137,70 ♥ beta 446,20 Postów: 213 183 Izi wrote: Trzcina - nie uważam, że "nie powinnaś tęsknić", to normalne, zrozumiałe i naturalne. Tęsknisz bo jest w Tobie pragnienie, potrzeba, chęć, instynkt, jakby tego nie nazwać ta tęsknota jest prawdziwa i pozwól na nią sobie. Jesteś wspaniała i silna Miłego dnia dziewczyny Dziękuję . Tak to czuję właśnie. Tylko wiem, że mam dużo (mam dzieci) i to jest wielki dar. Są takie kobiety, które nigdy nie tuliły dziecka i rozumiem, że mogą nie rozumieć mojej tęsknoty... Z drugiej strony, jak już się zasmakuje tej więzi, to człowiek trochę wie za czym tęskni i to nie umniejsza siły uczucia- wprost przeciwnie. No, ale trzeba czekać, to czekam. W piątek rano idę zbadać krew, bo w sobotę mam urodziny i gości- muszę wiedzieć czym wznosić toast . Postów: 2143 1498 Trzcina wspone o Tobie 🙏 7 lat podziwiam😘 Trzcina lubi tę wiadomość 💔 1 IUI 😔 IUI 😔 usunięcie żylaków powrózka u M. Biegnij przed siebie, uciekaj, zanim złapie Cię przed siebie idź nim zmęczenie da o sobie dla nikogo się nie zatrzyma,Zdradzi Cię nie przed siebie, kierunek trzymaj z wiatrem lub pod wiatr. Postów: 109 46 Cześć, dziś minął 36 dzień odkąd postanowiłam odmawiać nowennę. Szczerze powiedziawszy nie byłam do tego przekonana (i nadal nie jestem)bo jak można prosić o cos skoro na co dzień nie jest się aktywnym katolikiem? (teraz ma to fajną nazwę- wierzący niepraktykujący). Dużo naczytałam się na temat nowenny, dziewczyny pisały wiele rzeczy co działo się podczas jej odmawiania, jedne były straszne, inne zaś przyjemne. A u mnie nic, kompletnie nic. Myślałam, ze cos się zmieni, coś poczuję, a jednak wszystko jest jak do tej pory. Takie trochę uczucie osamotnienia podczas odmawiania różańca. Boje się, ze źle odmawiam modlitwy, często odlatuje myślami, nie skupiam się, czasem modle się mechanicznie i mam wyrzuty sumienia, trochę żal do samej siebie, ze może nic z tego nie będzie, bo nie potrafię nawet skupić myśli na dłużej. Kilkukrotnie chciałam już odpuścić ale policzyłam, ze kończę odmawiać w sylwestra i aż zachciało mi się śmiać, ze w tak zupełnie losowym momencie postanowiłam odmawiać nowennę. Na 54 dni przed końcem roku. Może to zwykły przypadek, ale lubię wierzyć, ze to taki drobny znak, ze zakończę stary rok modlitwą, a nowy przyniesie mi upragnioną ciążę. Chciałabym aby tak było. lubi tę wiadomość Starania od 2021 👱‍♀️ 33 lata ♦PCOS- długie, nieregularne cykle, w większości bez owulacji ♦AMH- 12,79 ♦Hormony- ok suple: NAC, Q10, wit D,E, komplex wit B 👦 30 lat ♦Ciężka postać oligozoospermii- brak możliwości wykonania morfologii ♦Kariotyp- ok suple: fertillman Marzec 2022-Klinika Bocian Białystok Lipiec 2022 start stymulacji Postów: 427 354 Pszczolka36l wrote: Gwiazdeczko ja bym umówiła konsultacje jak najszybciej. Robiliście też posiew nasienia? Paulina nie smutaj się. Po burzy zawsze wychodzi słońce. A ile ja tu razy przez ten czas co jestem, czytałam cykl bezowulacyjny i II kreski. Dość sporo tego było. Jeśli masz PCOS i długie cykle może owu być też późna. Jeśli nie pękł pęcherzyk to zobacz parę razy na monitoringu. Może to jednorazowa sytuacja a może potrzeba np ovritell w odpowiednim momencie podać. Da się z tym zmierzyć i leczyć. Także głowa do góry. Już bliżej celu niż dalej. Leczyłam się,byłam stymulowana lekami,pęcherzyki ładnie też brałam kilka cykli i nie było efektów w postaci ciąży więc doktorowa odpuściła i powiedziała,żebym poszła na IUI. 👱‍♀️-37 PCOS hiperprolaktynemia choroba autoimmunologiczna HSG-drożne laparoskopia operacyjna-częściowo niedrożne HSG-drożne 🧔-30 💒 Starania 👫-suple 💊 2022-diagnostyka Encorton-5mg "Oczekuj nieoczekiwanego..." Postów: 629 237 Trzcina wrote: Dziękuję . Tak to czuję właśnie. Tylko wiem, że mam dużo (mam dzieci) i to jest wielki dar. Są takie kobiety, które nigdy nie tuliły dziecka i rozumiem, że mogą nie rozumieć mojej tęsknoty... Z drugiej strony, jak już się zasmakuje tej więzi, to człowiek trochę wie za czym tęskni i to nie umniejsza siły uczucia- wprost przeciwnie. No, ale trzeba czekać, to czekam. W piątek rano idę zbadać krew, bo w sobotę mam urodziny i gości- muszę wiedzieć czym wznosić toast . Ja też mam urodziny w sobotę 😊😍 Pragnienie dziecka jest silniejsze. Gdy się walczy i modli to z czasem będzie to co się tak bardzo pragnie.. Bo Pan Bóg nas wysłucha i ma Plan. Ja walczę 3 lata.. Teraz cierpliwie czekać 😊 Trzcina lubi tę wiadomość Postów: 213 183 Lili❤️ wrote: Ja też mam urodziny w sobotę 😊😍 Pragnienie dziecka jest silniejsze. Gdy się walczy i modli to z czasem będzie to co się tak bardzo pragnie.. Bo Pan Bóg nas wysłucha i ma Plan. Ja walczę 3 lata.. Teraz cierpliwie czekać 😊 O, proszę! Piękna data . Dziewczyny, nie wytrzymałam i zrobiłam dziś w nocy test... Szok i niedowierzanie... Pierwsze kreski po tylu latach... Od razu poszłam na betę i mam i prog ♥️. Nie dowierzamy z mężem... Ale też myślę, że jak już tyle wyczekaliśmy, wymodliliśmy, wypłakaliśmy... Już musi być dobrze 🥰. Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2021, 14:30 Pszczolka36l, po 40, Izi, Kasiastaraczka, Lili❤️ lubią tę wiadomość Postów: 213 183 Pszczolka36l wrote: Trzcina wspone o Tobie 🙏 7 lat podziwiam😘 Chyba jesteś skuteczna! ♥️♥️♥️ Postów: 213 183 Sarenka wrote: Cześć, dziś minął 36 dzień odkąd postanowiłam odmawiać nowennę. Szczerze powiedziawszy nie byłam do tego przekonana (i nadal nie jestem)bo jak można prosić o cos skoro na co dzień nie jest się aktywnym katolikiem? (teraz ma to fajną nazwę- wierzący niepraktykujący). Dużo naczytałam się na temat nowenny, dziewczyny pisały wiele rzeczy co działo się podczas jej odmawiania, jedne były straszne, inne zaś przyjemne. A u mnie nic, kompletnie nic. Myślałam, ze cos się zmieni, coś poczuję, a jednak wszystko jest jak do tej pory. Takie trochę uczucie osamotnienia podczas odmawiania różańca. Boje się, ze źle odmawiam modlitwy, często odlatuje myślami, nie skupiam się, czasem modle się mechanicznie i mam wyrzuty sumienia, trochę żal do samej siebie, ze może nic z tego nie będzie, bo nie potrafię nawet skupić myśli na dłużej. Kilkukrotnie chciałam już odpuścić ale policzyłam, ze kończę odmawiać w sylwestra i aż zachciało mi się śmiać, ze w tak zupełnie losowym momencie postanowiłam odmawiać nowennę. Na 54 dni przed końcem roku. Może to zwykły przypadek, ale lubię wierzyć, ze to taki drobny znak, ze zakończę stary rok modlitwą, a nowy przyniesie mi upragnioną ciążę. Chciałabym aby tak było. Pamiętam jak też odmawialiśmy tę nowennę... I pamiętam też lekcję pokory jaką mi dała. Trochę to traktowałam jak targowanie się z Bogiem- coś za coś. Potem trochę obraziłam się na Maryję... I wiecie jak tak patrzę dziś, to bardzo przedmiotowo ją potraktowałam. Uświadomiłam sobie parę dni temu, podczas modlitwy z medytacją (w dniu Narodzenia Maryi?), że nie było to takie ufne i dobre, tylko raczej desperackie i roszczeniowe. Zauważyłam to w pokorze i poczułam z całą mocą to zażenowanie swoją postawą. Może do tego miałam dojrzeć... Nie przejmuj się, jeśli Twoja modlitwa jest niedoskonała, Bóg kocha Cię taką właśnie idealnie niedoskonałą ♥️ Ufam, że dla każdej z nas jest pisany ten cud, a skoro jest pragnienie w sercu, to musi się ziścić. Czasem z pomocą zastrzyków 🙈. Sarenka lubią tę wiadomość Postów: 2143 1498 Trzcina wrote: O, proszę! Piękna data . Dziewczyny, nie wytrzymałam i zrobiłam dziś w nocy test... Szok i niedowierzanie... Pierwsze kreski po tylu latach... Od razu poszłam na betę i mam i prog ♥️. Nie dowierzamy z mężem... Ale też myślę, że jak już tyle wyczekaliśmy, wymodliliśmy, wypłakaliśmy... Już musi być dobrze 🥰. Bardzo się cieszę 😍 Gratuluję i życzę wszystkiego dobrego. Zdrowej i bezproblemowej ciąży ❤️ Trzcina lubi tę wiadomość 💔 1 IUI 😔 IUI 😔 usunięcie żylaków powrózka u M. Biegnij przed siebie, uciekaj, zanim złapie Cię przed siebie idź nim zmęczenie da o sobie dla nikogo się nie zatrzyma,Zdradzi Cię nie przed siebie, kierunek trzymaj z wiatrem lub pod wiatr. Postów: 2143 1498 Mój miał dziś wizytę u androloga. Skopiuje z innego wątku na którym jestem Generalnie to dostał ovritelle raz w tygodniu przez 4 tygodnie, clostybegyt 1 tabletka co dwa di na wymiennie z anastrozol 1 tabletka co dwa dni. Równo miesiąc od brania leków badania hormonalne fsh, lh, prolaktyna, estradiol, testosteron calkowity. I z wynikami kontrola u pytanie które zadał, czy rozważamy in vitro. Że czas ucieka ja już mam swoje lata, a 3,5 rok mija. Dopiero jak powiedziałam, że nie to dał jeszcze szanse tym hormonom. Cieszę się, że coś dostal z drugiej strony obawiam się że ma rację 💔 1 IUI 😔 IUI 😔 usunięcie żylaków powrózka u M. Biegnij przed siebie, uciekaj, zanim złapie Cię przed siebie idź nim zmęczenie da o sobie dla nikogo się nie zatrzyma,Zdradzi Cię nie przed siebie, kierunek trzymaj z wiatrem lub pod wiatr. Postów: 1519 3221 Cześć dziewczyny, Dawno mnie nie było,ale myślę ciągle o Was🙏💙🥰 Nulka jak się czujesz? Dorkaa ale długo Cię tu nie było, zaglądaj częściej 😚 Dobrze,że modlitwa daje ukojenie 🙏 Edka piękne świadectwo 🙏🥰 Trzcina witaj u nas😙nie powinnaś mieć takich myśli,że tęsknota nie jest dla Ciebie Pomodlę się za Ciebie 🙏 trzymam kciuki Edit. Doczytałam wątek i co ja tu czytam! Piękne wiadomości 🥰❤️ Izi co u Ciebie, jak się czujesz? Sarenka oby tak było,by modlitwa przyniosła z nowym rokiem nowe szanse i upragnioną ciążę 🙏 Mi w ciąży ciężko się skupić i czasami włączam sobie różaniec z YT Pszczółko modlę się za Was 🙏💙 Ja mam jeszcze kaszel po covidzie,ale w badaniach z krwi nie ma już śladu po wirusie Miałam dziś USG III trymestru i Tadzio ma już 1653g, kawał chłopaka z Niego 🥰 edka85, Pszczolka36l lubią tę wiadomość Boże dziękujemy Ci za Cud Życia ❤️ Starania-23cykl ja '88 + on '87 Postów: 4003 3916 Ja pozdrawiam z Falenicy, cały weekend spędzę na zamkniętych rekolekcjach w milczeniu u Jezuitow. Totalna cisza, odcięcie od świata, medytacja, adoracja Najswietszego Sakramentu. Tylko ja i Bóg. Coś niesamowitego. Pszczolka36l, Kasiastaraczka, Gwiazdeczka 93 lubią tę wiadomość Synek Córka Synek Postów: 1135 1237 Cześć dziewczyny 💛 właśnie Was nadrobiłam. Piękne te Wasze świadectwa i miło się czyta w dzisiejszym świecie o tym, że modlicie się, czy jak edka odbywacie rekolekcje. Ja też dzięki Nowennie Pompejańskiej doczekałam się córeczki. Jeszcze jest w brzuszku, ale wierze że już będzie dobrze. Przed ciążą miałam problemy ginekologiczne, ale zawierzyłam ten cud Maryi. I wiem, że modlitwa zdziałała cuda- rownież gdy zaczęłam krwawić podczas ciąży. To ona dała Mi siłę i wiarę. Do dziś modlę się do Maryi dziękując za to wszystko co mi się przytrafiło 💛 Kasiastaraczka jak dobrze, że u Ciebie wszystko ok- trzymajcie się ciepło 😘 Pszczulka36l wierze, że będzie dobrze w Waszym przypadku. Możesz liczyć na Moją modlitwę 🙏 Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 grudnia 2021, 22:37 Pszczolka36l, Kasiastaraczka lubią tę wiadomość urodziny Oliwki 😘 Więcej szczęścia o 7 dni😍 Postów: 1519 3221 edka85 wrote: Ja pozdrawiam z Falenicy, cały weekend spędzę na zamkniętych rekolekcjach w milczeniu u Jezuitow. Totalna cisza, odcięcie od świata, medytacja, adoracja Najswietszego Sakramentu. Tylko ja i Bóg. Coś niesamowitego. Piękny czas przed Tobą 🙏💙 lubi tę wiadomość Boże dziękujemy Ci za Cud Życia ❤️ Starania-23cykl ja '88 + on '87 Postów: 1519 3221 dziękuję 😚 Oo to u Ciebie właśnie ostatnio okazało się,że będziecie mieć córeczkę? Super, gratulacje 😍 A jak się w ogóle czujesz? Ja zaczęłam prac ubranka i prasować Po nowym roku chcemy jeszcze kupić fotelik z większych rzeczy Brakuje jeszcze parę mniejszych,ale teraz jak pojedziemy na święta to przejrze jeszcze pudełko po bratankach Boże dziękujemy Ci za Cud Życia ❤️ Starania-23cykl ja '88 + on '87 Postów: 109 46 Trzcina wrote: Pamiętam jak też odmawialiśmy tę nowennę... I pamiętam też lekcję pokory jaką mi dała. Trochę to traktowałam jak targowanie się z Bogiem- coś za coś. Potem trochę obraziłam się na Maryję... I wiecie jak tak patrzę dziś, to bardzo przedmiotowo ją potraktowałam. Uświadomiłam sobie parę dni temu, podczas modlitwy z medytacją (w dniu Narodzenia Maryi?), że nie było to takie ufne i dobre, tylko raczej desperackie i roszczeniowe. Zauważyłam to w pokorze i poczułam z całą mocą to zażenowanie swoją postawą. Może do tego miałam dojrzeć... Nie przejmuj się, jeśli Twoja modlitwa jest niedoskonała, Bóg kocha Cię taką właśnie idealnie niedoskonałą ♥️ Ufam, że dla każdej z nas jest pisany ten cud, a skoro jest pragnienie w sercu, to musi się ziścić. Czasem z pomocą zastrzyków 🙈. Tez tak na poczatku myslalam, zmowie modlitwre, dotrwam do konca nowenny to na pewno dostane to o co prosilam. Teraz wiem, ze prosze ale zdaje sobie sprawe, ze moje modlitwy nie musza zostac wysluchane ani teraz ani pozniej. Jednak mam nadzieje i wiare w to, ze sie uda. Na pewno teraz po kilku dniach czuje lekka zmiane, czuje sie spokojniejsza, nie ide juz modlic sie z automatu aby miec zaliczony dzien i nie patrze czy duzo jeszcze mi zostalo, a same 'zdrowaski' mowi mi sie duzo przyjemniej. Nawet z mezem zachowujemy sie jak zakochane nastolatki, mniej klotni, wiecej wie, moze przez nowenne wroce do kosciola pierwszy raz od dawna czuje po prostu spokoj. To dziwne i przyjemne 😊 Trzcina lubią tę wiadomość Starania od 2021 👱‍♀️ 33 lata ♦PCOS- długie, nieregularne cykle, w większości bez owulacji ♦AMH- 12,79 ♦Hormony- ok suple: NAC, Q10, wit D,E, komplex wit B 👦 30 lat ♦Ciężka postać oligozoospermii- brak możliwości wykonania morfologii ♦Kariotyp- ok suple: fertillman Marzec 2022-Klinika Bocian Białystok Lipiec 2022 start stymulacji Postów: 2143 1498 Kasiastaraczka, AnnaT dziękuję 😘 lubi tę wiadomość 💔 1 IUI 😔 IUI 😔 usunięcie żylaków powrózka u M. Biegnij przed siebie, uciekaj, zanim złapie Cię przed siebie idź nim zmęczenie da o sobie dla nikogo się nie zatrzyma,Zdradzi Cię nie przed siebie, kierunek trzymaj z wiatrem lub pod wiatr. Zainteresują Cię również: Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety. Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu. Dowiedz się więcej. PRZEJDŹ DO STRONY Najtrudniej jest zacząć Tak samo trudno przychodzi mi pisanie tego świadectwa Nowenny Pompejańskiej, jak wytrwanie w pierwszych dniach Nowenny. Zdaje się, że jest jakaś siła, która za wszelką cenę nie chce, by prawda o potędze wstawiennictwa NMP poprzez tę szczególna modlitwę docierała do ludzi. Ale prawda jest cierpliwa i niezachwiana niczym dom wzniesiony na skale. Mniej więcej trzy lata temu po raz pierwszy sięgnąłem po Nowennę Nie Do Odparcia, jako ostatnią deskę ratunku w moim życiu, które osuwało się po równi pochyłej w pustkę i ciemność. Miałem trudności finansowe Problemy zaczęły się od finansów. Słabo zarabiałem, a spirala długów sprawiała, że za każdym razem, kiedy dzwonił telefon z nieznanego numeru dostawałem napadów paniki. Zwykle były to firmy windykacyjne albo komornik. Odsetki rosły, a spłacanie przypominało zatykanie sita, przez które bez ustanku przelewa się woda. Problemy zaczęły się także w rodzinie. Najpierw u mojej żony wykryto nawroty guzów piersi, a potem zachorował ojciec. Stracił pracę, a ja jednocześnie straciłem oparcie i ostatnią pomoc finansową, na którą mogłem jeszcze liczyć. Długi, kredyt mieszkaniowy, niepewna sytuacja w pracy i utrata zdrowia u moich najbliższych spowodowały na początku kompletne załamanie nerwowe. Długie godziny odrętwienia i nieprzespane noce. Dręczyły mnie koszmary, ze stresu budziłem się po kilka, a zdarzało się, że i po kilkanaście razy niemal każdej nocy, zupełnie zlany potem. Nie posiadając specjalistycznych umiejętności, w dodatku w trudnej w tamtym czasie sytuacji na rynku pracy, nie potrafiłem dostrzec żadnej nadziei na poprawę i zacząłem żyć przekonaniem, że lepiej już nie będzie, mając jednocześnie nadzieję, że reszta takiej egzystencji okaże się po prostu krótka. Przestałem mieć jakiekolwiek oczekiwania. Naprawdę, nie raz jedyną myślą, która dawała mi jakiś rodzaj dziwnej ulgi była nadzieja, że tej nocy moje ciało już nie wytrzyma tego napięcia i odejdę, przeciskając się przez granicę koszmarów, jak ostatni drut kolczasty. Byle tylko przestać się bać. Przestać odczuwać ból, gorycz i smutek. Chciałem zamknąć oczy, godząc się nawet na całkowite wymazanie mojego życia z odwiecznej księgi istnienia. Byle tylko przerwać to wszystko. Wiedziałem, że mam depresję. Nawet podejrzenie depresji dwubiegunowej. Jakiś czas przed tymi wydarzeniami próbowałem się leczyć farmakologicznie. Ale nie dawało to większych efektów. Raczej sprawiało, że było mi wszystko jedno i mogłem sobie funkcjonować nie czując nic i niczego nie oczekując. Odstawiłem leki. Nie miałem wtedy tych wszystkich problemów. Ale widać tak to już jest, że nierozwiązane sprawy lubią powracać zdwojone nowymi nieszczęściami. I tak, któregoś dnia poczułem się jak Hiob, który traci dosłownie wszystko. Czułem, że moje życie jest praktycznie o krok od utraty tego wszystkiego, co zdawało mi się, że miałem. Teraz wiem, że nie miałem nic. Tylko swoje egoistyczne wyobrażenia o sobie, świecie i sposobie w jaki ma on dla mnie funkcjonować. I kiedy sytuacja stawała się już niemal nie do zniesienia przypomniałem sobie o Nowennie Pompejańskiej. Dostałem kiedyś książeczkę z Nowenną od pewnej osoby w rodzinie. Nigdy jej nie przeczytałem, przypuszczam nawet, że musiałem ją gdzieś zapodziać – prawdopodobnie celowo. Śmieszyły mnie wszelkie dewocjonalia, a modlitwy polegające na monotonnym powtarzania tych samych formułek wywoływały politowanie. Chciałem coś udowodnić Bogu Była we mnie jakaś wiara. Ale była ona z gruntu zła. Polegała na założeniu, że Bóg kocha tylko swoich wybrańców i że ja nigdy nie będę w stanie sprostać jego wymaganiom, więc nie ma się po co starać. Wręcz przeciwnie, miałem wrażenie, że muszę mu pokazać, że sam zadbam o siebie i wszystko czego dokonałem jest tylko i wyłącznie zasługa mojej pracy i moich starań. Przed tym wszystkim miałem dobrą pracę i dużo rzeczy w życiu przychodziło mi w miarę łatwo. Pozostawałem jednak egoistą, człowiekiem o wybuchowym charakterze, który niejednokrotnie otwarcie występował przeciwko Bogu, Kościołowi i religii. Musiały minąć lata, które doprowadziły mnie do upadku, zanim zdałem sobie z tego wszystkiego sprawę. Nie odnalazłem książeczki z Nowenną, ale wyraźnie przypomniałem sobie słowa, które usłyszałem kiedy ją otrzymałem: „Matka Boża obiecała każdemu, kto przez 54 dni będzie odmawiać tę Nowennę rozwiązanie każdego problemu, każdej sytuacji życiowej.” Słowa te zaczęły krążyć wokół mnie zawsze wtedy, kiedy sprawy zaczynały się pogarszać. A powoli zaczęły właśnie sięgać dna. Byłem zrozpaczony i postanowiłem rozpocząć Nowennę Pompejańską Postanowiłem spróbować. Znalazłem Nowennę w Internecie. Nie miałem nic do stracenia. Sytuacja z dnia na dzień była co raz gorsza i byłem gotów chwycić się wszystkiego. Nie wiedziałem jak mam zacząć. Od lat w kościele pojawiałem się wyłącznie na święta, śluby, pogrzeby i komunie… Zapomniałem nawet jak odmawiać różaniec. Ale mimo wszystko zacząłem. Nie było łatwo. Tajemnice myliły mi się i przez długi czas musiałem wspomagać się broszurką z modlitwą w wersji cyfrowej. Moją intencją było oczywiście: uwolnienie od długów i poprawa sytuacji finansowej. Po odmówienie pierwszej Nowenny nie stało się nic. Wręcz odwrotnie, nastąpiło pogorszenie. Byłem zawiedziony i rozgoryczony. Ale mimo wszystko pojawiła się wtedy myśl, żeby się nie poddawać. Jakieś dziwne przeczucie, że w tej modlitwie nie należy odpuszczać. Zacząłem po raz drugi. Dalej modliłem się w każdej wolnej chwili o pieniądze. Zdawałem sobie sprawę, że pewnie większość ludzi ma bardziej wzniosłe prośby, ale moja potrzeba była przecież czysto materialna. Gdyby się tylko wyrównała sytuacja z pieniędzmi, to wszystko się jakoś ułoży – tak sobie myślałem. Spowiedź z całego życia Muszę zaznaczyć, że przez cały ten czas tkwiłem nieświadomie w grzechach. Nie spowiadałem się przez połowę mojego dorosłego życia i pozostawałem w takim stanie odmawiając Nowennę – trochę jako ostatnią deskę ratunku, a trochę niemalże jak jakąś magiczną formułkę. Bez prawdziwej wiary i zaufania, które przyszły dopiero potem. Miałem takie założenie, że jak Bóg mi pomoże w tej trudnej sytuacji, to zacznę regularnie chodzić do kościoła, wyspowiadam się i będę przyjmować komunię. Będę się modlił i starał się być dobrym człowiekiem. Będę unikał wszelkich okazji do grzechu. Traktowałem Nowennę jako swego rodzaju transakcję: „jak się uda to ja w zamian Panie Boże zostanę dobrym katolikiem”. Zaczęło do mnie docierać, że moja modlitwa jest wyrazem głębokiej hipokryzji. Ale pod koniec pierwszej Nowenny – pomimo automatyzmu z jaką ją odmawiałem – coś nie dawało mi spokoju. Czułem, że muszę się wyspowiadać, a uczucie to rosło z każdym dniem. Tak, że po jakimś czasie stało się w zasadzie przewodnią myślą, jakimś myślowym tłem podczas odmawiania kolejnych dziesiątków różańca. Zacząłem wtedy przeglądać świadectwa odmówionej Nowenny i czytać o Objawieniach Matki Bożej, a także o samej Nowennie Pompejańskiej i bł. Bartolo Longo. Uderzyło mnie wtedy, to że ten człowiek był praktycznie satanistą i przypomniałem sobie samego siebie i swoje bluźniercze wystąpienia przeciw Bogu. Moją wczesną młodość i zabawy z okultyzmem, eksperymentami z podróżami astralnymi. Wszystkie świętokradztwa i profanacje, w których brałem udział jak pijana kukła. Naprawdę poczułem w duszy gorący żal. Zupełnie jakbym skrzywdził kogoś bliskiego. Z drugiej strony pojawiła się nadzieja, że skoro ktoś kto zwalczał otwarcie Boga stał się świętym, powiernikiem Nowenny, to nie przypadkiem modlitwa ta pojawiła się w moim życiu w tym właśnie momencie. Długo nie mogłem się zebrać na odwagę. Czułem wręcz, że coś mnie przed tym powstrzymuje. Nieoczekiwanie znalazłem treść Egzorcyzmu Prywatnego z modlitwą do Archanioła Michała. Zupełnie nie wiem skąd mi to przyszło do głowy, ani jak natrafiłem na ten tekst. Nie bardzo wierzyłem w egzorcyzmy i przyznam szczerze, że powątpiewałem w istnienie osobowego zła. Tkwiłem w błędzie i jednocześnie przekonałem się, że to bardzo potężna modlitwa. Na krótko przed modlitwą o uwolnienie odmawiałem różaniec i prosiłem Matkę Bożą o pomoc w uwolnieniu. Natomiast w trakcie odmawiania egzorcyzmu poczułem fizycznie, że coś opuszcza moje ciało. To nie jest żadna przenośnia. Zwyczajnie coś, co uwierało mnie przez lata po prostu zniknęło. Dotąd bardzo często towarzyszyło mi uczucie, że ktoś mnie śledzi, podąża za mną po kryjomu, a jego zamiary są złe do szpiku kości. Często oglądałem się ukradkiem przez ramię, a zasypiając w ciemnościach czułem czyjąś obecność. W snach muskały moją skórę lodowate dłonie, puste oczy wierciły mnie nienawistnym spojrzeniem. Teraz to wszystko w jednej chwili minęło. Odeszło. W duszy pojawiło się ciepło. Zakiełkowało pierwsze ziarno radości i nadziei. W końcu zdecydowałem się przystąpić do spowiedzi. Nie jest to łatwe dla kogoś, kto przez 18 lat tego nie robił. Moja spowiedź trwała 40 minut, a pod jej koniec miałem łzy w oczach. Dorosły facet płakał i pociągał nosem. Żałowałem zmarnowanych lat, upokorzeń i ciemności, skrzywdzonych ludzi i całego zła, które było moim udziałem. Żałowałem samego siebie. Żałowałem, że zawiodłem kogoś, kto bez wahania oddał za mnie swoje życie. Potem przyszło uczucie ogromnej ulgi. Czegoś takiego nie było mi dane doświadczyć przez całe życie. Matka Boża zaczęła prostować moje życie Kolejna Nowenna przyniosła pokój serca, który nadszedł pomimo trudnych okoliczności i wytężonej pracy. Powoli zacząłem dostrzegać działanie łaski Bożej w każdym, najdrobniejszym zdarzeniu, które budowało kolejne dni. Któregoś dnia przyśniły mi się otoczone białym światłem dłonie, które wypuszczały gołębia wzbijającego się do lotu. Po przebudzeniu miałem wrażenie, że moje serce przeniknęło niezwykłe ciepło. W jakiś czas potem unormowało się zdrowie mojej żony. Modliłem się dalej. Pojawiła się nieoczekiwana podwyżka i sporo sprzyjających okoliczności (raz nawet znalazłem w tramwaju los na loterię – był nie aktualny i nikomu nie przyniósł wygranej, ale wiedziony instynktem puściłem te same liczby na następne losowanie i wygrałem prawie 500 zł! Mogłem zabrać rodzinę na weekendowy wyjazd, na który nie stać nas było od dawna). Zacząłem regularnie spłacać długi. Przestał grozić komornik i życie stawało się znośniejsze. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że stało się to za przyczyną NMP i cudownej Nowenny. Moja wiara zaczęła dojrzewać, umacniana regularną eucharystią. W międzyczasie przeczytałem Dzienniczek Siostry Faustyny, książkę o objawieniach Maryjnych, Lui et Moi Gabrieli Bossis, a także objawienia Katarzyny Emmerich. Pomiędzy następnymi Nowennami, odmawianymi tym razem w intencjach moich bliskich, zacząłem odmawiać również Nowennę do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły oraz kilka modlitw do świętych patronów spraw trudnych i beznadziejnych – do św. Ritty. W tamtym czasie mój ojciec powrócił do zdrowia a w kilka miesięcy potem dostał nawet dobrze płatną pracę. Kolejny raz osoba, przez którą odkryłem Nowennę Pompejańską podarowała mi książeczkę z modlitwą: „Jezu Ty się tym zajmij„, od której nieraz zaczynam swój dzień, powierzając go Bogu (odmawiam tę modlitwę codziennie wraz z przynajmniej jednym dziesiątkiem różańca). Sprawy zaczęły się stopniowo polepszać, a ja zostałem zawstydzony bezmiarem Bożego Miłosierdzia – przebaczenia i łask, które Bóg ma dla nas przygotowane, jeśli tylko zaufamy mu i pozwolimy działać. Przez kolejne lata pojawiały się następne podwyżki i awanse. Pozbyłem się jednej trzeciej wszystkich długów, a jakość życia – mojego i moich najbliższych uległa cudownej poprawie. Odzyskaliśmy radość i nadzieję. Odzyskałem nie tylko wolność finansową, ale znacznie więcej. Religijność stała się nową częścią mojej rzeczywistości i pozwoliła mi dostrzegać to, co dotąd było dla mnie zakryte. Coś co teraz mogę dzielić z najbliższymi i co spaja nas jako rodzinę. Życie nadal zaskakuje mnie problemami i trudnymi sytuacjami. Ciągle walczę ze swoimi słabościami. Ale wiem, że w każdej chwili i po każdym upadku Bóg jest gotów przyjąć mnie z powrotem, wesprzeć i poprowadzić dalej. Gorąco polecam Nowennę Pompejańską. To modlitwa, która przemienia nie tylko życie, ale w trakcie jej odmawiania przemianie podlegają nasze serca. Trzeba je tylko otworzyć, zaufać i pozwolić działać Duchowi Świętemu. Wojciech Bardzo proszę Beti J wierzę że kiedyś dokończę moje świadectwo, odnośnie właśnie słów Oli, kiedyś gdzieś w internecie przeczytałam (nie wiem czy to było jakieś forum czy w komentarzu pod artykułem) ktoś zapytał „ czy jakaś wasza modlitwa kiedyś została wysłuchana?” właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać (miałam dwie myśli dwie modlitwy które nie zostały wysłuchane i tylko te dwie zapamiętałam) i nagle pomyślałam, że przecież PAN BÓG MI NIGDY NICZEGO NIE ODMÓWIŁ. Uświadomiłam sobie właśnie wtedy, że tak naprawdę te modlitwy też w jakiś sposób zostały wysłuchane, jedna z nich (wiem że teraz to śmieszne i błahe ale jako dziecko wydawało mi się to bardzo ważne) to było jeszcze w szkole podstawowej modliłam się tak bardzo żeby dostać ze sprawdzianu dobrą ocenę, bo nauczona nie byłam w ogóle, ale nauczona tym że każda moja modlitwa zostawała wysłuchana. Dostałam 2 ale było mi przykro chociaż wiem, że sobie zasłużyłam. I to był jeden raz kiedy myślałam, jak to ? ja tak bardzo prosiłam (w innych przypadkach zawsze Matka Boża mnie ratowała) I wtedy rozmyślając nad tym pytaniem zadanym przez kogoś przypomniała mi się dwie sprawy niewysłuchane jedna z nich opisana wyżej, i pomyślałam jak to przecież skończyłam studia i to dobre studia, na które było się tak ciężko dostać, kierunek na który było się dostać najtrudniej na całej politechnice, moje świadectwo maturalne było bardzo kiepskie, ogólnie w szkole nie szło mi najlepiej może przez to że miałam jeszcze problemy osobiste w domu był taki okres czasu, że do liceum w ogóle przestałam chodzić, zaczęły się wagary z koleżanką, chodziłyśmy tylko tak aby nie było więcej niż 50 % nieobecności, alby przejść do następnej klasy, w klasie maturalnej też nie chodziłam prawie wcale, ale uczyłam się w domu zaczęłam się przygotowywać w domu bo, BO był jeszcze egzamin wstępny, a nawet dwa, które zdałam. i nawet miałam bardzo dużo punktów, bardzo się wtedy skupiłam. Można powiedzieć, że dostałam się tylko egzaminem wstępnym. Na studiach wzięłam się za siebie i za naukę, nie miałam nigdy poprawek, bo lubiłam je bardzo, lubiłam mój kierunek. Potem skończyłam studia i myślałam co dalej? Przez przypadek dostałam praktykę miesięczną w swoim zawodzie, bo akurat była potrzebna osoba do pomocy na miesiąc. Potem wróciłam do domu i zarejestrowałam się w urzędzie pracy dostałam staż, w zawodzie pokrewnym do mojego ale i tak bardzo dużo się tu nauczyłam, mam do domu 5 min na nogach. Zawsze miała od szkoły 5, lub 10 min, na uczelnie 20. Na stażu okazało się że dziewczyna która pracuje jest w ciąży i odchodzi na macierzyński dokładnie kiedy skończy mi się staż. Nie wierzyłam że mi się uda ale złożyłam CV. Było dużo zgłoszeń ale okazało się ze tylko 2 osoby spełniają wymagania. Ja i pewna dziewczyna, która miała większe doświadczenie i kwalifikacje. Ale ona zrezygnowała i zostałam ja , na zastępstwoJ Ale kiedyś zastępstwo się skończy pomyślałam co ja wtedy zrobię, i poprosiłam Matkę Bożą o pomoc żeby znów przypadkiem pokierowała mnie gdzieś, gdzie będzie uważała za słuszne, do jakiejś pracy. I co?na drugi dzień okazało się, że kolejna koleżanka jest w ciąży i ma termin akurat wtedy kiedy mnie się kończy zastępstwo. Szef powiedział ze bardzo by chciał żebym ja została, ogólnie lubię tą prace i ludzi. I jeszcze odezwał się kolega ze studiów że u nich też jest dziewczyna w ciąży i też będą kogoś szukać na zastępstwo tylko że już w moim zawodzie. A myślałam na studiach że nigdy nie znajdę pracy albo że sobie nie poradzę. I właśnie wtedy czytając to pytanie zadane przez kogoś czy nasze modlitwy zostały wysłuchane, pomyślałam przecież Matka Boża mnie wysłuchała wtedy, i wtedy też. Bo przecież skończyłam całą naukę z pozytywnym efektem, a ja myślałam że nie bo dostałam 2 a modliłam się o 5.:) Ale przypomniała mi się jeszcze jedna modlitwa, właśnie odnośnie konkretnej osoby. Bolało mnie to przez lata, ale starałam się nie myśleć o tym, bo tak bardzo chciałam żeby została wysłuchana. Miałam 17 lat. Chodziłam do szkoły i codziennie mijłam chłopaka, on był ode mnie starszy chyba 6 lub 7 lat. On chodził do pracy a ja do szkoły. Jaka ja byłam w nim zakochana. Ale nie tylko ja, był bardzo przystojny, wszystkie dziewczyny jakie znałam się w nim podkochiwały, więc jakie ja mogłam mieć szanse J Znaliśmy się z widzenia, po szkole latem w wakacje chodziłyśmy do parku z koleżanką i tam go czasem mijałam jak szedł z kolegą, bo on mieszkał niedaleko tego parku. potem trochę rozmawialiśmy, potem codziennie w parku albo po drodze do szkoły, ale ja byłam dla niego tylko dzieckiem, ewentualnie młodszą koleżanką. Potem zaczęliśmy rozmawiać na gg (tzn ja do niego pisałam :D) modliłam się o niego wiele razy, aby zwrócił na mnie uwagę, bo pomyślałam ze spróbuję, że może są osoby o które warto zawalczyć . ale on powiedział mi wtedy że jestem bardzo młodziutka, że niestety. Pamiętam że powiedziałam mu wtedy że przecież niedługo będę mieć 18 latJ ale teraz mi się chce śmiać z tego bo ja stawałam na głowie żeby on na mnie zwróciła uwagę. Ośmieszałam się nie mało. Ale wiecie mimo wszystko zachował się bardzo dobrze w porządku. Bo przecież mógł wykorzystać w jakiś sposób głupiutką młodziutką dziewczynę . Potem on wyjechał, do dużego miasta w którym potem studiowałam, nie było to bardzo daleko 40 km, ale już go nie widywałam, wiedziałam tylko od koleżanki, ze ma dziewczynę. Bardzo mi było źle, przestałam się modlić o niego, bo i tak już było za późno, ale powiedziałam, do Pana Boga że wiem ze jak będę miała jakieś 25 lat to go spotkam, przypadkiem, wpadniemy na siebie i wtedy pójdziemy na kawę i będziemy jeszcze razem, oJ. Mijał czas powoli zapominałam o nim, jedyne co zostało to poczucie, że zrobiłam z siebie idiotkę, że stawałam na głowie, że tak bardzo się wydurniałam żeby go chociaż spotkać, chociaż coś się odezwać, a jego koledzy to pewnie mieli ze mnie niezły ubaw. I było mi tak strasznie wstyd. Minął kolejny rok. Zaczęłam się spotykać z pewnym chłopakiem, z jakiś miesiąc, wszyscy mi odradzali że to zwykły …. Ale wtedy tego jeszcze nie widziałam. Miałam 19 lat, były wakacje zaraz po mojej maturze, po wakacjach miałam wyjechać na studia do większego miasta. Korzystałyśmy z wakacji z koleżanką chodziłyśmy na basen się opalać, i przechodziłyśmy przez park, prawie codziennie. I tak jakbym miała Deja Vu.. ja z tą samą koleżanką, on z tym samym kolegą szedł naprzeciwko nas. Sparaliżowało mnie i przypomniało mi się jak robiłam z siebie głupka :D i tak mi było wstyd, tak bardzo że miałam ochotę się rozpłynąć, ale szłam dalej z pewną powagą i obojętnością, chciałam nie pamiętać jak się ośmieszałam. I żeby oni nie pamiętali. On mnie zobaczył uśmiechnął się ja kiedy przechodziliśmy obok siebie powiedziałam tylko obojętnie cześć. Chciałam tylko jak najszybciej zniknąć. Ale koleżanka powiedziała że on się odwracał jeszcze za mną że chciał coś powiedzieć a my tak szybko uciekłyśmy z taką obojętnością. Potem poszłyśmy do koleżanki do domu i zrobiłyśmy sobie kawę. I dostałam smsa, od niego .. „miło było Cię zobaczyć, co słychać u Ciebie co robisz?” coś takiego w 100 % już nie pamiętam każdego słowa dokładnie ale mniej więcej tak to było. Byłam w szoku bo nawet nie pamiętałam już że mam jego numer albo czy on w ogóle jest aktualny. Odpisałam że pijemy właśnie kawę. A on mi na to: „Ja też bym chętnie wypił z Tobą kawę.” Nic już nie odpisałam. Koleżanka mi mówiła idź co Ci zależy, ale ja miałam w głowie to że się tak kiedyś wydurniałam, albo że on teraz tak dla żartu napisał, albo że pójdę znowu coś poczuję a on tylko wypije ze mną kawę i więcej się nie odezwie i znów go nie zobaczę, ale to wszystko te myśli to nic, ja wtedy miałam chłopaka (od miesiąca) nic takiego znowu do niego nie czułam ale chciałam być w porządku od samego początku, byłam bardzo młoda i nawet kawa z kimś wydawało mi się że to coś złego. Naiwna byłam po prostu zawsze. Już nie mówiąc o tym że ten chłopak nie był w porządku, NIGDY. Ale to wychodziło powoli wtedy nie mogłam o tym wiedzieć. Pamiętam że całą noc nie spałam i myślałam o tym czy pójść z nim na tą kawę. Miałam w głowie to że kiedyś mi tak zależało a teraz znów się wkręcę a on znów wyjedzie albo więcej się nie odezwie, a z drugiej strony powinnam być w porządku, a najbardziej to mi się tłukły po głowie słowa że może nie może nikogo zmusić do miłości, więc skoro on nigdy nie chciał to .. i całą noc miałam taką burzę myśli. i nie odezwałam się. Potem poszłam na studia. Nie układało mi się z tym chłopakiem, którym byłam, bardzo bardzo. Nie mieszkałam już w domu, ale przyjechałam na święta. I o godzinie 22 kiedy siedziałam przed świętami w piżamce w łóżku, coś mnie tknęło nie wiem dlaczego, wysłałam mu świąteczne życzenia. I odpisał czy jestem w domu na święta w naszej rodzinnej miejscowości. Napisałam że tak, a on czy mam ochotę na spacer. Znowu się przestraszyłam, że spotkam go znowu i znowu się wkręcę a on po prostu po koleżeńsku a potem się nie odezwie. Poza tym skoro Wola Boża była inna to i tak nic z tego nie będzie on się więcej nie odezwie a ja będę myśleć znów o nim. Powiedziałam że leżę już w łóżku w piżamie i bez makijażu. Napisał żeby wyszła tak boi to tylko wieczorny spacer. I wyszłam J spacerowaliśmy rozmawialiśmy. I tyle, poszłam na ten spacer z nastawieniem że więcej i tak nic z tego nie będzie, bo przecież moja modlitwa nie została wysłuchana więc widocznie inna jest Wola Boża. Nie pamiętam chyba napisał mi jeszcze potem że było miło. Ja się już nie odezwałam on też nie poza tym ja miałam tego chłopaka. Potem spotkaliśmy się na jeszcze jeden spacer chyba z okazji innych ŚwiątJ Potem miałam już innego chłopaka od 5 lat. I od 5 lat to go już chyba nie widziałam może czasem jak jechałam autem w weekendy jak bywałam w domu i jechałam np. do babci to gdzies na ulicy mijałam go może raz na pół roku. Raz spotkałam się na Sylwestrze z jego bratem. Miałam 25 lat. Dokładnie 25 J ale już o nim nie pamiętałam, tylko jakiś sentyment był. Napisał do mnie… Po tylu latach Zapytałam czy on mnie jeszcze w ogóle pamięta. Szczerze to pomyślałam ze może się pomylił. „ takich ludzi się nigdy nie zapomina” - jak ja mogłam wtedy powiedzieć to samo o nimJ ale byłam z chłopakiem od 4 lub 5 lat. Napisał ze widział mnie na rowerze ze zastanawiał się co u mnie słychać ale widział mnie z chłopakiem wiec może żeby nie był zły to już nie będzie pisał chciał tylko wiedzieć co słychać. No tak ja kryłam z kimś tyle lat a to już była obca osoba. Potem się z nim widziałam czasem na basenie, on poznał dziewczynę, zaręczył, a jakieś 3 miesiące temu wzięli ślub. Ale „ takich ludzi się nigdy nie zapomina” To uświadomiło mi że czasem warto zrobić z siebie idiotkę, że warto okazać komuś całe swoje serce, nawet jak ta osoba tego nie doceni, bo być może nic to nie zmieni, a być może zostaniesz komuś pod sercem do końca życia po prostu przez sentyment , może kiedyś ta osoba nawet po 10 latach pomyśli znałem/znałam kiedyś taką fajną osobę J I jeszcze jedno Pomyślałam wtedy że Pan Bóg zawsze pamięta o naszych modlitwach nawet kiedy my sami już nie pamiętamy. Bo przecież ja już nie wierzyłam że ktoś taki jak on zwróci na mnie uwagę, a może gdybym wtedy wiele razy potem po latach ja miała inne podejście, zawalczyła znów dalej się modliła i nie poddała, to może byśmy byli razem. Cieszę się że stało się właśnie tak, cieszę się że nie jesteśmy. Ale Pan Bóg pamiętał i przecinał nasze drogi, pokazywał mi że nigdy nie zapomina J I właściwie wtedy pomysłami ze: TAK, wszystkie moje modlitwy zostały wysłuchane, tylko nie umiałam jeszcze na to spojrzeć. Dlatego wierzę ze o mojej obecnej intencji Matka Boża tez nie zapomni nigdy. Tylko teraz już nie jestem taka młoda niestety jak wtedy i ciężko tak czekać samemuJ To tyle jeśli chodzi o modlitwę za konkretną osobę z mojej strony. Jeżeli ktoś ma ciekawą historię dotyczącą tematu to miło by było jakby się tu podzielił, ja chętnie poczytam J

dziwne rzeczy podczas odmawiania nowenny